Rozdział 1.
-Słuchaj uważnie, masz od razu wsiąść do samolotu i się stamtąd nie ruszać, rozumiesz? – powiedziała ciocia Kat.
- Dobrze,… rozumiem. – odpowiedziała przygnębiona nastolatka.
Nie była zadowolona, że musi wyjechać do Korei. Nie znała języka, kultury i musiała zostawić wszystko co tutaj miała. Przyjaciół, szkołę, siatkówkę, grób matki… Była zdruzgotana faktem, że za chwile znajdzie się tak daleko od domu, w którym się wychowała, a swoją najlepszą przyjaciółkę będzie mogła zobaczyć tylko przez skype’a…
Siedziała w taksówce z plecakiem wypełnionym jedzeniem na podróż oraz ze spływającymi strugami łez, których nie potrafiła kontrolować. Zaczęła po cichu szlochać, aby ciocia jej nie usłyszała, w końcu i tak narobiła jej kłopotów z powodu późniejszego utrzymania i zaopiekowania się nią. Lecz nie udało się, ciocia Young zareagowała...
- Kochanie, wiem, że jest ci bardzo smutno i ciężko z powodu śmierci mojej siostry i przyjazdu do mnie, lecz uwierz mi, naprawdę ci się tu spodoba. Jest dużo krajobrazów do fotografowania i widziałam drużynę siatkarską w twojej nowej szkole, więc jak najbardziej nie będziesz się nudzić. Na początku zawsze jest ciężko, ale wkrótce się przyzwyczaisz i znajdziesz znajomych. – pocieszała dziewczynę ciocia.
- Dziękuję, ci ciociu za wszystko. Dzięki tobie nie muszę jechać do domu dziecka. Naprawdę dziękuję.
I kolejna słona łza spłynęła po policzku dziewczyny.
Pożegnała się z ciocią i rozłączyła się. Już miała zakładać słuchawki, gdy nagle kierowca odwrócił się do zapłakanej dziewczyny, podał jej chusteczkę i oznajmił, że już dojechali na lotnisko. Dziewczyna otarła łzy i wyszła z taksówki bez słowa. Wyciągnęła z bagażnika walizkę, sprawdziła jeszcze raz czy ma bilety i ruszyła do łazienki, aby doprowadzić się do porządku.
Po 10 minutach spędzonych w toalecie, Kat udała się do samolotu. Już miała wsiadać, kiedy nagle ktoś zaczął krzyczeć jej imię. Zdezorientowana, odwróciła się i zobaczyła Dziką. Znowu zaczęła płakać. Rzuciła się na dziewczynę i tak stały obydwie tuląc się i płacząc bez zamienienia ani jednego słowa. Po chwili odsunęły się od siebie i zaczęły rozmawiać.
- Mam dla ciebie prezent pożegnalny – powiedziała Dzika.
- Naprawdę nie trzeba było- odpowiedziała Kat, płacząc jak małe dziecko.
- Trzeba, trzeba. W końcu przyjaźnimy się. Otwórz w samolocie. Mam nadzieję, że to ci pomoże. – odparła o 5 cm od niej wyższa dziewczyna i wręczyła starannie zapakowane pudełeczko z niebieską wstążeczką.
- Dz..dziękuję Dzika… kocham cię. Zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką.
- A ty moją. Pamiętaj masz codziennie dzwonić choćby nie wiem co.! Może znajdziesz tam jakiegoś fajnego chłopaka koreańca, za którego później wyjdziesz? Kto wie…
-Jasne, nie wygłupiaj się, nawet nie znam koreańskiego.- odparła niebieskooka.
Śmiały się przez łzy. Ściskały się jeszcze chwilę, po czym pożegnały się i Kat weszła do samolotu. Miała szczęście, nikt koło niej nie siedział, więc mogła spokojnie się wyłożyć na 2 fotelach i spokojnie odpakować prezent od przyjaciółki. Zaczęła powoli odwiązywać niebieską wstążkę i otworzyła pudełko. Gdy ujrzała prezent łzy znowu spłynęły po jej nieskazitelnej twarzy, aż do brody. W pudełku znajdowało się…
-Słuchaj uważnie, masz od razu wsiąść do samolotu i się stamtąd nie ruszać, rozumiesz? – powiedziała ciocia Kat.
- Dobrze,… rozumiem. – odpowiedziała przygnębiona nastolatka.
Nie była zadowolona, że musi wyjechać do Korei. Nie znała języka, kultury i musiała zostawić wszystko co tutaj miała. Przyjaciół, szkołę, siatkówkę, grób matki… Była zdruzgotana faktem, że za chwile znajdzie się tak daleko od domu, w którym się wychowała, a swoją najlepszą przyjaciółkę będzie mogła zobaczyć tylko przez skype’a…
Siedziała w taksówce z plecakiem wypełnionym jedzeniem na podróż oraz ze spływającymi strugami łez, których nie potrafiła kontrolować. Zaczęła po cichu szlochać, aby ciocia jej nie usłyszała, w końcu i tak narobiła jej kłopotów z powodu późniejszego utrzymania i zaopiekowania się nią. Lecz nie udało się, ciocia Young zareagowała...
- Kochanie, wiem, że jest ci bardzo smutno i ciężko z powodu śmierci mojej siostry i przyjazdu do mnie, lecz uwierz mi, naprawdę ci się tu spodoba. Jest dużo krajobrazów do fotografowania i widziałam drużynę siatkarską w twojej nowej szkole, więc jak najbardziej nie będziesz się nudzić. Na początku zawsze jest ciężko, ale wkrótce się przyzwyczaisz i znajdziesz znajomych. – pocieszała dziewczynę ciocia.
- Dziękuję, ci ciociu za wszystko. Dzięki tobie nie muszę jechać do domu dziecka. Naprawdę dziękuję.
I kolejna słona łza spłynęła po policzku dziewczyny.
Pożegnała się z ciocią i rozłączyła się. Już miała zakładać słuchawki, gdy nagle kierowca odwrócił się do zapłakanej dziewczyny, podał jej chusteczkę i oznajmił, że już dojechali na lotnisko. Dziewczyna otarła łzy i wyszła z taksówki bez słowa. Wyciągnęła z bagażnika walizkę, sprawdziła jeszcze raz czy ma bilety i ruszyła do łazienki, aby doprowadzić się do porządku.
Po 10 minutach spędzonych w toalecie, Kat udała się do samolotu. Już miała wsiadać, kiedy nagle ktoś zaczął krzyczeć jej imię. Zdezorientowana, odwróciła się i zobaczyła Dziką. Znowu zaczęła płakać. Rzuciła się na dziewczynę i tak stały obydwie tuląc się i płacząc bez zamienienia ani jednego słowa. Po chwili odsunęły się od siebie i zaczęły rozmawiać.
- Mam dla ciebie prezent pożegnalny – powiedziała Dzika.
- Naprawdę nie trzeba było- odpowiedziała Kat, płacząc jak małe dziecko.
- Trzeba, trzeba. W końcu przyjaźnimy się. Otwórz w samolocie. Mam nadzieję, że to ci pomoże. – odparła o 5 cm od niej wyższa dziewczyna i wręczyła starannie zapakowane pudełeczko z niebieską wstążeczką.
- Dz..dziękuję Dzika… kocham cię. Zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką.
- A ty moją. Pamiętaj masz codziennie dzwonić choćby nie wiem co.! Może znajdziesz tam jakiegoś fajnego chłopaka koreańca, za którego później wyjdziesz? Kto wie…
-Jasne, nie wygłupiaj się, nawet nie znam koreańskiego.- odparła niebieskooka.
Śmiały się przez łzy. Ściskały się jeszcze chwilę, po czym pożegnały się i Kat weszła do samolotu. Miała szczęście, nikt koło niej nie siedział, więc mogła spokojnie się wyłożyć na 2 fotelach i spokojnie odpakować prezent od przyjaciółki. Zaczęła powoli odwiązywać niebieską wstążkę i otworzyła pudełko. Gdy ujrzała prezent łzy znowu spłynęły po jej nieskazitelnej twarzy, aż do brody. W pudełku znajdowało się…
Moje pierwsze
wypociny. Mam nadzieję, że wam się podobało… Sorcia za długość i błędy. Jak
myślicie co jest w tajemniczym pudełeczku? Podawajcie swoje propozycje w
komentarzach. Za niedługo powinien pojawić się rozdział numer 2.
O proszę O.O Szybka jesteś ;D
OdpowiedzUsuńSorka nie zauważyłam 1 rozdziału xD
Zapowiada się bardzo ciekawie. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się losy Kat.
Co się może znajdować w pudełeczku... Hmmm...
Naszyjnik, bransoletka, kolczyki? xD Nie mam pojęcia xD Oczywiście z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy ;)
Hwaiting! Weny i wesołych ;*
Dziękuję i nawzajem,
UsuńRozdział napisałam wcześniej, ale nie było czasu dodać :)
Myślę, że jakieś zdjęcia, bądź album. Pamiątka z dzieciństwa związana z obydwiema dziewczynami...
OdpowiedzUsuńSama nie wiem ^^
Natomiast bardzo ciekawe.
Może nie do końca opisane są dobrze realia jakie panują w samolocie, bo nie można się ułożyć na dwóch krzesłach, gdyż są rączki, które to uniemożliwiają, poza tym foteli jest trzy... A przed wejściem na pokład samolotu jest jeszcze kilka czynności, które trzeba zrobić...
Ale mniejsza z tym...
Jeśli są to Twoje początki, to nieźle Ci idzie, bo mi tak dobrze nie szło. ^^ Natomiast pisz dalej, bo pomimo błędów, Twoje opowiadania są barwne i ciekawe, a chyba to się najbardziej liczy, prawda?
Sumire Hinori, hwaiting!
No i oczywiście jak najbardziej udanych świąt Wielkiej Nocy
~ Kiyomi
ps.
Proszę, zmień wielkość czcionki na mniejszą, duuuuuuuuużo mniejszą, zwłaszcza w komentarzach, bo jak na to patrzę, to aż mnie coś przeraża. -.-"
I masz śliczne tło na blogu. Kolorowe cukiereczki, tak zwane "Jacks'y" w Anglii, od razu poprawiły mi humor :D
Dzieki za opinię i już zmieniam czcionkę ;p
UsuńNie ma za co... Warto doceniać początkujące autorki. Trzymam za ciebie kciuki i dziękuję za zmniejszenie czcionki, co o wiele bardziej mi poprawia możliwość czytania ^^
UsuńOczywiście zapraszam do siebie, bo jakże inaczej... Także piszę. Wcześniej także pisałam, ale postanowiłam odpocząć z powodu nauki i przeniosłam się na nowy blog i konto. :D
Mój wielki comeback (pierwszy rozdział) będzie już szóstego kwietnia, natomiast tam są także jeszcze zakładki, w które warto zajrzeć, by ogarnąć opowiadanie :P
http://blind-fanfic.blogspot.com/
pozdrawiam, Kiyomi ~.^
Spoko, już się zaliczam do obserwatorów ;p
UsuńHmmm niewiem co może być w tym pudełku
OdpowiedzUsuńNaszyjnik,album ze wspólnymi zdjęciami?
No niewiem xD
I zgadzam się z Kiyomi co do tej czcionki
Weny zycze:3
Piszesz całkiem nieźle ;) Radzę unikać powtórzeń w zdaniach np: "Śmiały się przez łzy. Ściskały się jeszcze chwilę, po czym pożegnały się i Kat weszła do samolotu." 3x się. Wiem to jest trudne, ale po pewnym czasie będzie coraz lepiej. Długość też jest do życzenia, ale muszę przyznać, że fajnie się czytało i masz potencjał ;) Idę do następnego ;)
OdpowiedzUsuń