środa, 26 czerwca 2013

Awaria.!!!

W związku z tym, że mój ukochany komputer jest w złym stanie i muszę siedzieć na laptopie mamy, nie mam notatek. Miałam dodać rozdział i co i komputer się zepsuł. Spokojnie, do piątku na pewno będzie nowy.!! Trochę się tam będzie działo... Mam nadzieję, że się spodoba.!!! Pozdrawiam cieplutko.! ;*

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 12 - Miłość jest skomplikowana…



                                               ~ T.O.P ~

- Jestem Choi Seung Hyun, ale mów mi… T.O.P… - zacząłem niepewnie czekając na niepohamowany wrzask radości, czy coś.
- Miło mi i… dziękuję, T.O.P. – odpowiedziała całkiem normalnie. Czyżby mnie nie kojarzyła? Wydawało mi się to podejrzane… - Bardzo mi pomagasz, tak samo jak Kat, ale czemu? – zatkała mnie tym pytaniem, była zbyt szczera…
- No… - zacząłem drapać się w głowę – Wiesz, zaprzyjaźniłem się z Kat i to przeze mnie ona tu leży... – spuściłem głowę w dół z wielkim żalem… - gdyby nie ja, to ona nigdy by się tu nie znalazła...
- To nie zmienia faktu, że się o nią martwisz i jest ci przykro… To chyba najważniejsze, ale możesz mi powiedzieć jak to się stało? – zapytała. Byłem jej wdzięczny, ale ona chyba nie zdawała sobie z tego sprawy. Co prawda nie wiedziałem co mam jej powiedzieć… że jestem gwiazdą k-popu i przez moje świrnięte fanki musieliśmy uciekać moją limuzyną? Chyba nie ma innego wyjścia. Lepiej, żeby od razu dowiedziała się prawdy.
- Ja, spotkałem Kat, gdy utknęliśmy w windzie. Nie mogliśmy z niej wyjść, a kiedy nam się udało, to jako, że jestem dość sławnym piosenkarzem, to fanki już na mnie czekały. Pędem pobiegliśmy w stronę limuzyny i zaczęliśmy uciekać przed paparazzi i tak dalej… Później uderzyła w nas ta ciężarówka… - opowiedziałem w większym skrócie…
- Ach, więc to było tak… Naprawdę jesteś piosenkarzem? Solistą czy może masz własny zespół? – że tak na serio.?! Ona naprawdę nie wiedziała kim jestem? Przecież jesteśmy chyba dość popularni w Korei… z resztą, to dobrze, że nie jest naszą wielbicielką.
- Mhm, mam zespół, nazywa się Big Bang.
- Serio? Śmieszna nazwa – zaśmiała się, a ja dalej niedowierzałem jak urocza mogłaby być osóbka, która nas nie zna – Może coś zaśpiewasz? Proszę… - powiedziała przeciągając ostatnie słowo.
- Eee… wiesz, nie jestem w pełni sprawny, ani nic, ale może wybierzesz się na nasz koncert jak wyzdrowieję? Hm?
- Arraso.! – uśmiechnęła się odsłaniając bialutkie zęby.
 Rozmawialiśmy tak jeszcze dość długo, aż odkryliśmy, że dochodzi 2 w nocy.

                                         ~ Sumire ~

Kilka godzin rozmowy i ile się można o człowieku dowiedzieć. T.O.P był ciekawym przypadkiem. Jego życie było kolorowe, a w dodatku załapałam się na jego koncert, za darmo ;p Co prawda nigdy na żadnym nie byłam, bo nigdy nie interesowała mnie muzyka, choć już w podstawówce mówili mi, abym szła na jakieś castingi do wytwórni, czy coś. Ja natomiast nie byłam przekonana. Raz nawet moja pani z muzyki się popłakała kiedy zaśpiewałam piosenkę Olivii Lufkin – A Little Pain w moim ojczystym języku – japońskim. Ja za to nigdy nie przywiązywałam jakiejś specjalnej uwagi na śpiewanie. Lubiłam sobie czasem coś pod nosem nucić, ale to było wszystko… Wracając do T.O.P’a to uważam, że jest naprawdę dobrym przyjacielem Kat. Chociaż jakoś nigdy wcześniej  go nie widziałam. Jest podobny do śpiącej obok dziewczyny. Nie traktuje mnie jak chore dziecko z ADHD, tylko jak normalną dziewczynę, z którą można się pośmiać, a nawet popłakać…
Minęła 2 w nocy i chłopak zaproponował sen.
- Nie sądzisz, że już pora spać? – mówił do mnie jak do małego dziecka.!
- Nie, a poza tym nie jesteś moją ummą.! (mamą) – zaprotestowałam krzyżując ręce na piersi. Trochę zbladł gdy to powiedziałam. Nie wiem czemu. – Hej, co się stało? – zapytałam kładąc swoją dłoń na jego ramieniu.
- Sumire… co się dzieje z twoimi rodzicami? – zapytał z troską. Nie spodziewałam się tego pytania.
- Oni… cały czas pracują. Nie wiedzą nic o mnie, o moich znajomych, nawet do której klasy chodzę. Ale nie przeszkadza mi to przynajmniej mam trochę swobody, nie? – nawet nie wiedziałam, kiedy ta cholerna łza spłynęła po mojej twarzy. Myślałam, że więcej już ich nie mogę mieć, po tym ile wypłakałam w ciągu ostatnich wydarzeń. T.O.P zbliżył się do mnie i otarł łzę swoją ciepłą dłonią. Spojrzał na mnie i powiedział:
- Przykro mi, ale wszystko będzie dobrze – posłał mi miły uśmiech – Jak chcesz to mogę zostać twoją Ummą – teraz totalnie wyszczerzył swoje białe ząbki, a ja odwzajemniłam uśmiech. Byłam już śpiąca, ale nie mogłam zasnąć.! Muszę czekać, aż Kat się obudzi.! Niestety Pan Słup wziął i poprawił mi poduszkę pod moją głową. Stopy zaś położył na uprzednio swoim krześle i dokładnie opatulił każdą część mojego ciała kocem.
- Musisz spać. Umma ci każe. Co powie Kat jak zobaczy cię w takim stanie, gdy się obudzi. Idź spać.- kiwnęłam tylko głową i zamknęłam oczy. Poczułam tylko jak chłopak zostawia pocałunek na moim czole i usiadł na łóżku Kat. Spojrzałam na niego jeszcze kątem oka i zasnęłam.

                                            ~ ciocia Young ~

Jak codziennie rano przed pracą wybrałam się do mojej siostrzenicy. Po drodze kupiłam kawę, aby ten poranek jakkolwiek zacząć. Udałam się do sali 23i zdziwiona zastałam ciekawy widok. Jakaś fioletowo włosa dziewczyna spała na dwóch krzesłach, a T.O.P w pozycji siedzącej drzemał wraz z nią na łóżku Kat. Nawet teraz widziałam ich rozgoryczenie i smutek. Szczególnie na tajemniczej śpiącej królewnie. Miała napuchniętą twarzyczkę i tusz, który zostawił na niej pionowe kreseczki. Dość wyraźnie chrząknęłam, aby obudzić ich oboje. Od razu gdy mnie ujrzeli zerwali się na równe nogi.
- Och, dzień dobry pani Young – zaczął T.O.P kłaniając się.
- Cześć T.O.P, jak się spało? – zaczepiłam
- Och, pani jest ciocią Kat, prawda? Jestem Sumire, jej przyjaciółka ze szkoły. – powiedziała tajemnicza panna.
- Aaaa… ne, ne ( tak, tak ) Kat mi o tobie mówiła. Dzień dobry, miło cię poznać. Omo (coś jak OMG lub O Matko.! ;p) jaką masz spuchniętą twarzyczkę – powiedziałam ujmując jej policzki. – Idź się umyć i później wróć jeśli chcesz, arraso?
- Yyy… ne…
- A ty T.O.P też nie lepiej wyglądasz więc zaprowadź ją do toalety i przy okazji sam skorzystaj z czegoś takiego jak mul (woda).! – jak powiedziałam tak zrobili. Oboje wyszli z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Spojrzałam w stronę łóżka. Usiadłam koło mojej siostrzenicy i pogładziłam po policzku.
- Och Kat, czemu nie chcesz się obudzić? Co jest takiego w twoim śnie, że aż tak ci się on podoba. Twoja szczęśliwa fantazja czyni smutek… Twoi przyjaciele są tu cały czas i się o ciebie martwią, tak samo jak ja, więc proszę obudź się wreszcie.! – krzyknęłam płacząc i chowając twarz w jej pościeli trzymając jej rękę cały czas przy sobie. – Jest nam ciężko, mamy coraz mniej siły, bo chcemy ci jej dać jak najwięcej. Przeszłam do siadu ocierając łzy. Siedziałam z nią jeszcze chwilę, napisałam kartkę i wyszłam.

                                             ~ Minhyun ~

Dzisiaj udałem się do Kat. Nie potrzebowałem zajęć, aby udoskonalić wokal w nowej piosence, więc udałem się do szpitala. W drzwiach spotkałem ciocię dziewczyny. Przywitałem się i pobiegłem do dziewczyny. Wparowałem do sali i usiadłem obok dziewczyny chwytając jej rękę. Czekałem, ale nie wiedziałem na co. Po prostu trzymałem jej dłoń i oparłem głowę o łóżko dziewczyny, modląc się o jej zdrowie. Nagle usłyszałem otwierające się drzwi. Poderwałem się do siadu i zobaczyłem T.O.P’a z jakąś kolorową dziewczyną. Miała ten sam mundurek co Kat, więc pewnie chodzi z nią do szkoły.
- Och, witaj, jestem Sumire – ukłoniła się.
- Cześć, jestem Minhyun. – uśmiechnąłem się najbardziej szczero jak tylko się dało. – Chodzisz z Kat do szkoły?
- Yhmm… A ty kim jesteś? – zapytała.
- Wiesz Minhyun, ona nie zna żadnych koreańskich wykonawców. Nie poznała mnie i nie znała Big Bang, więc możesz czuć się lekko zaskoczony – wtrącił T.O.P. Ma rację. Faktycznie zareagowała dość spokojnie.
- Ej Umma.! Ja już wiem co to Big Bang, więc mnie nie krytykuj.! – Umma? Serio? Heh, śmiesznie.
- Acha, a wiesz z jakiego on jest zespołu.?
- To on też jest piosenkarzem.?! – to zdawało się być coraz bardziej zabawne.
- Tak, należy do Nu’est, co znaczy New Established Style and Tempo.! Ale tego też nie wiesz, nie?
- Ummaaaaa.!
- Nie ummuj mi tu…
- Hahhahaha – nie wytrzymałem – Jak stare dobre małżeństwo lub prawdziwa matka z nastolatką w trakcie buntu. Heh, dziękuję. – spojrzeli pytającym wzrokiem.
- Za co? – powiedziała Sumire.
- Dawno się nie śmiałem. – spojrzałem na Kat. – Za to wam dziękuję. Ponownie spojrzeli na mnie i zarazem na śpiącą dziewczynę. Wszyscy posmutnieli. Już nie wiedzieliśmy jak możemy jej pomóc. Nagle zobaczyłem kartkę. Była od cioci Kat.

„Przestańcie u niej tyle przesiadywać. Cieszę się, że są z nią przyjaciele, ale żyjcie własnym życiem i nie zamartwiajcie się zbytnio. Obiecuję, że jak tylko się obudzi to do was zadzwonię. Kamsahapnida…

                                                                                    Min Young”

Gdy to przeczytałem, podałem kartkę Sumire. I tak zatoczyła ona kółeczko wracając z powrotem do mnie. Wziąłem długopis, dopisałem parę słów, pocałowałem Kat w czoło i wyszedłem.


„Nie mogę żyć własnym życiem ponieważ to ona nim jest…”

                                              ~ Ren ~

Cały dzień spędziliśmy w studiu nagrań. Tylko Minhyun mógł  spokojnie odwiedzić Kat bez większych problemów. My natomiast szlifowaliśmy kolejne wersy piosenek, które trwały w nieskończoność… Do domu wróciliśmy około 23. Minhyun’a wciąż nie było. Myśleliśmy, że siedzi w szpitalu, więc nie zaprzątaliśmy sobie nim głowy. Wszyscy byliśmy padnięci, tak więc pierwsze co, to udaliśmy się do swoich pokoi, aby orzeźwić się ciepłym prysznicem. Następnie wszyscy udali się do łóżek. Jedynie ja zszedłem do salonu i włączyłem telewizor i zacząłem oglądać jakieś beznadziejne powtórki popijając herbatę i czekając na piątego członka zespołu. Dość długo go nie było i zaczynałem się martwić. Jak jemu się jeszcze coś stanie to naprawdę pójdę się utopić.! Na szczęście nie doszło do tej katastrofy bo coś około w pół do drugiej Minhyun zaszczycił dorm swoją obecnością. Był w strasznym stanie, a to my byliśmy po całym dniu treningu.
- Omo, wyglądasz strasznie. Co ci jest? – zapytałem.
- O, jeszcze nie śpisz? Nic… byłem u Kat i ….wiesz… - doskonale wiedziałem.
- No czekałem na ciebie pabo.! (idiota) Ty myślisz, że możesz sobie tak po prostu pałętać się po szpitalach i osiedlach w środku nocy?!
- Heh, masz rację. Mianhe – uśmiechnął się – To się więcej nie powtórzy – rozczochrał mi włosy.! No zabiję.
- Yah.!! Przestań.!
- I tak cię nikt nie zobaczy, a teraz idź spać, arraso?
- Ne…
Jak powiedział, tak zrobiłem. W końcu byłem maknae…

                                               ~ Min Young ~

Spałam właśnie, kiedy gdzieś koło 2 w nocy zadzwonił telefon. To był lekarz, który prowadził stan mojej siostrzenicy.
- Pani Young?
- Ne… Coś się stało? Co z Kat?
- Przepraszam, że dzwonię o takiej porze…
- Proszę do rzeczy.! – miałam złe przeczucia.
- Kat się obudziła i ma się dobrze. Jej stan jest stabilny i wygląda na to, że szybko z tego wyjdzie…







Ja już nie mogę.! Przecież to jest jakaś patologia.! Nie wiem co pisać ani nic.! W dodatku coś mało komentarzy… ;( Postaram się pisać lepiej. Dziękuję za tyle wyświetleń i liczę na nowych obserwatorów i komentarze.!


niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 11 - Miłość jest skomplikowana…




                                  ~ JR ~

2 tygodnie bezradnego czekania na pobudkę Kat. Zawalone koncerty, fanmeetingi, wywiady, sesje. Menager ma nas dość. Grozi nam zerwanie kontraktu. Jako lider musiałem się spiąć i uświadomić chłopaków o zaistniałej sytuacji jaka panuje w wytwórni. Nic nie mówili, tylko patrzyli się na bladą twarz dziewczyny. W końcu ktoś przerwał ciszę panującą między naszym zespołem.
- Powinniście wziąć się do pracy. Nie możecie tak bezczynnie siedzieć nad jej łóżkiem, bo to nic nie da. Musicie przestać się obwiniać i zacząć ponownie śpiewać i tańczyć. Ona by tego chciała… - powiedziała ciocia rannej dziewczyny. Wszyscy byliśmy zdumieni jej jakże trafną i prawdziwą przemową. Niestety, chociaż chcieliśmy być jak najbliżej dziewczyny, to nasza praca na to nie pozwalała. Tak więc, opuściliśmy szpital i powędrowaliśmy do wytwórni, aby omówić grafik na najbliższe dni.  Na nasze zrzędne i nostalgiczne miny trudno było wmalować chociażby cień fałszywego uśmiechu do fanów. Wiemy, że zawiedliśmy naszą publiczność, nasze L.O.V.E ( ich oficjalny fanklub ), wszystkich, lecz chociaż nie wiem jak bardzo staraliśmy się na próbach, to i tak cała dotychczasowa praca szła w zapomnienie, a w zamian za nią pojawiało się zwątpienie, dezorganizacja, strach.? Wmawialiśmy sobie, że z czasem wszystko co złe, minie. Zły stan Kat, hejterzy, smutek, a w zamian będzie tak jak wcześniej…, ale… kogo ja chcę oszukać…?

                                                ~ MinHyun ~

Ostatnio zdałem sobie sprawę, że całe życie śpiewałem o miłości, tak naprawdę jej nie znając. Kiedy wydobywałem z siebie dźwięki prezentując tym samym mój głos, chciałem aby dotarł on do tej jedynej, ale teraz nie mogę zaśpiewać pojedynczych, prostych dźwięków. Przez ostatnie kilka dni musiałem śpiewać z playbacku, czego szczerze nienawidzę. Zawsze potępiałem takich artystów, aż w końcu sam się nim stałem. Dlaczego.? Może Kat naprawdę jest dla mnie kimś ważnym? Może to ta jedyna, do której miały dotrzeć słowa, tych wszystkich miłosnych piosenek? Może ja ją… kocham? Czyżby to właśnie była miłość? Zamartwianie się cały czas o jedną osobę, bezsenne noce, chęć dodania jej sił z każdym dniem i widok uśmiechu na jej twarzy? Możliwe… Sam nie wiem jak mogłem dojść do takiego uczucia w tak krótkim czasie, lecz naprawdę mi na niej zależy. Oddałbym wszystko, aby znów mogła wstać i pobawić się kosmykami swoich blond włosów, które teraz przypominają ombree. Z góry ciemne pasma przekształcają się w jasny platynowy odcień. Myślałem, że to jej naturalny kolor. Czy to nie śmieszne, że zakochałem się w osobie, o której praktycznie nic nie wiem? Możliwe, ale jakoś nie specjalnie mnie to obchodzi…

                                                   ~ Ren ~

Ciągłe próby trwały w nieskończoność. Nagrywanie nowych piosenek trzeba było odkładać i odkładać, bo nikt nie był w stanie śpiewać. Nawet sześciogodzinne starania, zarówno nasze jak i moderatorów nie dawały pozytywnych efektów, więc po prostu wracaliśmy do domu. Tam za to każdy zamykał się w swoim pokoju. Każdy myślał o tamtym dniu. Każdy myślał o Kat. Oddaliliśmy się od siebie. Szczególnie ja z BaekHo. Nie spędzamy już ze sobą tyle czasu co kiedyś. Chociaż dzieli nas kilka metrów to nie jesteśmy w stanie zapukać i nacisnąć klamkę. Brakuje mi go. Czasami mam ochotę olać to wszystko i wtargnąć do jego pokoju, rzucając mu się na szyję i przyłożyć moje usta do jego warg. Chcę to zrobić. Bardzo.! Chyba już dłużej nie wytrzymam.! Wstałem z podłogi, czyli coraz częstszego pobytu mojego tyłka i ruszyłem w stronę łazienki. Opłukałem twarz zimną wodą i ostrym krokiem ruszyłem w kierunku pokoju mojego chłopaka. Z lekkim zawahaniem, ale jednak energicznie położyłem dłoń na klamce, czego skutkiem było wbiegnięcie do sanktuarium blondyna. Siedział jak ja wcześniej skulony na podłodze. Nie mogłem znieść tego nędznego widoku. Kiedyś taki dumny i wspaniały, a teraz co? Żałośnie załamany opierał swoje czoło na kolanach przyciągniętych przez te niegdyś silne ręce. Na ten widok łzy napłynęły mi do oczu. Podniósł głowę i spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, ja nie dałem mu się napatrzeć, gdyż moje ciało pod wpływem tych wszystkich emocji rzuciło się na niego zatapiając własne wargi w jego. Wplątałem palce w blond włosy chłopaka i zanurzyłem język w jego ustach. BaekHo odwzajemnił pocałunek i tym samym wiedziałem, że jest blisko mnie i stara się mnie wesprzeć… Kiedy nasze usta się rozeszły wtuliłem swoją twarz w jego tors i powiedziałem…
- Saranghaeyo… ( Kocham cię )
Ten, na dźwięk moich słów ujął moją twarz dłońmi, pocałował mnie w czoło i odpowiedział:
- Ja też cię kocham…
To było mi potrzebne. Zarówno mnie jak i jemu. Cieszę się, że mamy siebie nawzajem. Nareszcie mogłem oderwać się od szarej, smutnej rzeczywistości. Dziękuję ci…

                                               ~ BaekHo ~

Jak co dzień siedziałem po próbie skulony na podłodze. Nie wiem dlaczego, ale nie potrafiłem się ruszać. Ciągle myślę o Kat. Chyba wszyscy myślimy. Czemu to ją musiało to spotkać? Dopiero co przyjechała i po niecałych 2 tygodniach miała wypadek. Ja pierdolę, po cholerę.!?! Mam dość tych wszystkich ciężkich myśli. Nie mogę się ich pozbyć. Martwię się. O nią, zespół, jej rodzinę, Rena… Dawno nie rozmawialiśmy. Kiedyś spędzaliśmy każdą chwilę ze sobą, a teraz coraz bardziej się od siebie oddalamy. Dlaczego wszystko się tak komplikuje.? Moje myśli przerwał huk drzwi. Zobaczyłem w nich mojego chłopaka. Pewnie wyglądałem żałośnie tak jak on. Patrzyłem na niego z niedowierzaniem, lecz ten bez chwili namysłu i ze łzami w oczach podbiegł do mnie zatapiając się w pocałunku. Byłem szczęśliwy. Może nie do końca, ale podniosło mnie to na duchu. Kiedy oderwał swoje usta od moich szepnął mi piękne słowa: Kocham cię. Ja ucałowałem tylko jego słodkie czoło, które znajdowało się pod warstwą nieułożonej grzywki i skierowałem te same słowa do niego. Zatopiliśmy się w naszej miłości pomieszanej z wyrazami smutku, żalu… Nie umieliśmy się oprzeć, oderwać od siebie, po tak długiej rozłące. Powoli zacząłem zdejmować koszulkę naszego maknae, który robił to samo ze mną. Delikatnie oplatał moje mięśnie swoimi delikatnymi dłońmi, kierując je w stronę paska moich spodni, podczas gdy ja całowałem jego szyję. Czułem, że mogę mu bezgranicznie ufać, więc już po kilku minutach wylądowaliśmy nadzy na łóżku. Całowałem go wzdłuż linii lewego obojczyka zostawiając ślady zębów. Jego palce bezgranicznie błądziły w moich włosach, poczym skierowały się na biodra. Nagle przyciągnął mnie do siebie, znów całując mnie namiętnie i podgryzając dolną wargę. Dalej tylko zatapialiśmy się we własnych ciałach pełnych gorącego uczucia…

                                               ~ Aron ~

Nie wytrzymałem w domu. Siedzę w nim z chłopakami od kilku dni bez przerwy. Poszedłem na spacer aby oczyścić myśli z tych wszystkich złych wydarzeń. Nie zwracałem uwagi na to czy ktoś mnie rozpozna, czy nie. Po prostu szedłem przed siebie zatapiając swój wzrok w ziemię. Słyszałem kilka fleszy, pisków, widziałem cienie palców, które wskazywały moją osobę, lecz totalnie miałem to w dupie. Choćby nie wiem jaki tabun za mną szedł, nie odwróciłem się ani razu, nie powiedziałem ani słowa, nie zdobyłem się na uśmiech. Szedłem dalej przed siebie omijając ludzi, lecz pewna dziewczyna jak widać miała gdzieś moje nostalgiczne zachowanie i chamsko zagrodziła mi drogę. Już miałem się na nią wydrzeć. Podniosłem wzrok i zobaczyłem rudą dziewczynę, której łzy spływały jedna za drugą.
- Oppa, trzymaj się. Nie wiem co się stało, ale proszę cię… zacznij znowu śpiewać jak dawniej.
Po tych słowach, minęła mnie po czym pobiegła szlochając jeszcze bardziej. Nie mogłem wyrzucić jej słów z głowy. Wiedziałem, że zawiedliśmy fanów, lecz nie sądziłem, że dojdzie do takiej sytuacji. Dlaczego śpiączka Kat była dla mnie i reszty zespołu tak ważna. Postanowiłem jako tako się ogarnąć i zrobić jutro rano wielkie zebranie, ponieważ nie chcę już widzieć łez ani jednej fanki. Mieliśmy je uszczęśliwiać, być przykładnymi biasami, a teraz tylko zamartwiamy je naszym zachowaniem. Tak już nie może być…

                                                  ~ Sumire ~

Dowiedziałam się o wypadku Kat jakieś 2 tygodnie po jego zdarzeniu, kiedy jej ciocia przyszła do szkoły opowiadając całą tą sytuację. Nie mogłam uwierzyć, więc przez resztę zajęć siedziałam się w toalecie i płakałam. Po zakończonych zajęciach czym prędzej udałam się do szpitala miejscowym autobusem. Nie obchodziło mnie, że mój tusz znajduje się na całej twarzy i to, że ludzie patrzyli na mnie jak na małe dziecko, które się zgubiło połączone z wariatką z psychiatryka. Siedziałam skulona na siedzeniu czekając na właściwy przystanek. Łzy ciągle spływały mi po policzkach. Kiedy znalazłam się przed szpitalem, do którego wbiegłam jak opętana zaczęłam szukać jakiejkolwiek pielęgniarki, lekarza, ratownika, kogokolwiek. Nie mogłam bezczynnie stać na recepcji, do której kolejka ciągnęła się w nieskończoność. Zaczęłam biegać od drzwi do drzwi aż upadłam przez pacjenta z kroplówką, który bezczelnie przeszkodził mi w poszukiwaniach. Był wielki jak słup. Chciałam go wyminąć prychając wściekle, lecz ta szczwna bestyja chwyciła moją rękę pytając czy wszystko gra. Ja wściekła wydarłam się na niego.
- Możesz mi nie przeszkadzać.! Chyba, że wiesz gdzie leży Kat Winier, w co wątpię.!! Miała wypadek i muszę ją zobaczyć.!! – moje emocje były nieustępliwe. Zobaczyłam tylko jak chłopak spuszcza głowę w dół. Spodziewałam się najgorszego…
- Kat… miała wypadek razem ze mną, tyle, że ona jest w gorszym stanie. Miała operację głowy i na razie jest w śpiączce…
Kolana ugięły się pode mną, a z oczu zaczęły kapać świeższe łzy. Płakałam jak pięciolatka, której odebrano lizaka. Nieznajomy stał nade mną po czym pomógł wstać i zaprowadził do rannej dziewczyny. Kiedy weszłam do sali 23, przerażona widokiem dziewczyny podbiegłam do niej natychmiastowo. Była cała blada, na włosach pojawiały się odrosty. Jej twarz skrywała smutek, a z ciała uciekło kilka kilogramów. Była przypięta do kilkunastu drucików, rurek i innych maszyn, które mierzyły jej tętno, ciśnienie i inne pierdoły. Zdjęłam buty i wlazłam do jej łóżka kładąc rękę na brzuchu poszkodowanej. Znowu zaczęłam płakać. Dlaczego właśnie ona? Tylko ona mnie rozumiała, śmiała się razem ze mną, a nie ze mnie. Była moją przyjaciółką. Dalej jest.! Wierzę, że wyzdrowieje, ale muszę poczekać. Będę się za nią modlić.
 Kiedy zaczęłam swój monolog w głowie na temat stanu Kat, po chwili zorientowałam się, że nieznajomy Wieża, bo tak go przezwałam usiadł na krześle i klepał mnie po ramieniu mówiąc, że wszystko będzie dobrze, i że lekarze są dobrej myśli. Jeszcze takie inne stałe gadki wydobywały się z jego ust. Były denne i przereklamowane, ale jednak potrzebne. Cieszyłam się, że ktoś ją wspiera. Wspiera też mnie. Po chwili zasnęłam.

                                                    ~ T.O.P ~

Szedłem właśnie do automatu po coś do picia, Kidy wpadła na mnie jakaś licealistka. Upadła. Była cała zapłakana. Chciała odejść, ale nie wiedzieć czemu mój skryty szósty zmysł zatrzymał ją ruchem ręki wydobywając nędzne Gwenchana? ( W porządku?). Nie wiem czemu, ale dziwnym trafem odczułem potrzebę, aby ją chronić. Wyglądała jak mała dziewczynka w peruce. Nie była przykładną koreańską pięknością z akcentami europejskiej urody, ale miała coś w sobie i to na pewno nie były fioletowe włosy. Kiedy zaczęła krzyczeć wymawiając tym samym imię Kat, zdębiałem i posmutniałem… znowu… Opowiedziałem jej o stanie dziewczyny i zaprowadziłem do sali, w której leżała. Zszokowana jej widokiem podbiegła do łóżka, na którym leżała i położyła się obok niej, tym samym wypuszczając z oczu kolejne krople łez. Ja tylko starałem się ją pocieszać.
- Wszystko będzie dobrze… Na pewno się obudzi…
- Wiem. – przytaknęła po chwili, co nieco mnie zdziwiło. – Ona musi przeżyć. Jja… będę się za nią modlić. Kat nie może tak po prostu umrzeć. – nastała chwila ciszy, a moja ręka, która wcześniej klepała licealistkę po ramieniu zatrzymała się w połowie drogi. Po dłuższej chwili, zapłakana dziewczyna znów coś powiedziała. – Gomawo (dziękuję). Mam na imię Sumire…
Po tych słowach tajemnicza dziewczyna o fioletowych włosach odpłynęła w krainę snu, marząc. O czym? Tego nie wiem… Może o mnie, Kat, lub beztrosko chce o tym zapomnieć i w jej wyobraźni pojawiają się kolorowe jednorożce? Heh… jest ciekawą osobą. Zupełnie jak Kat… Nic dziwnego, że są przyjaciółkami… Siedziałem z nimi dłuższą chwilę, która zmieniała się w godziny. Nie obchodziło mnie to, po prostu pilnowałem ich obu. Niespodziewanie do gabinetu weszła pielęgniarka.
- Aigoo… Panie Choi szukają pana po całym szpitalu, musimy wymienić kroplówkę i… - przerwałem jej mówiąc „cii” przytykając palec wskazujący do ust i wskazując śpiące dziewczyny. Ta zszokowana przeszła do szeptu.
- Musi się pan udać ze mną, a poza tym muszę obudzić tą dziewczynę, bo nie można spać sobie od tak z pacjentami.! - Ja tylko popatrzyłem na naszą śpiącą królewną o kolorowych włosach i uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Pójdę z panią, ale ona tu zostanie, okey? – wydobyłem z siebie jeden z uroczych uśmiechów.
- Żadnego ale.! Ona zostaje obudzona, a ty mój chłopcze idziesz do swojej sali!
- A co jeśli tu zostanę? – zacząłem się drażnić.
- Aigoo… co ja mam z tymi gwiazdami, robią co chcą i… - nie dokończyła, ponieważ wyszła za drzwi po chwili wracając z kroplówką. Zmieniła ją po czym znów zaczęła konwersację.
- Rozumiem, że się martwisz, ale ja naprawdę muszę ją obudzić. Dochodzi powoli 21. Jej rodzice pewnie się martwią, poza tym ty też musisz odpocząć.
- Moi rodzice się mną nie przejmują. Są w pracy. Jak zawsze. – powiedziała Sumire przechodząc do siadu. Wtedy zobaczyłem w jak strasznym jest stanie. – Naprawdę nie mogę tu zostać? Będę siedzieć na fotelu i nie wejdę już na łóżko. Obiecuję, że będę grzeczna. – Brzmiała naprawdę jak pięciolatka, przez co nie było się w stanie jej odmówić.
- No dobrze, przyniosę ci koc, ale ty wracasz do siebie – powiedziała surowo wskazując moją osobę.
- Nie sądzi pani, że będzie jej tu samotnie beze mnie?
- Ach, rób ta co chce ta.! Przynoszę koc i idę na dyżurkę. Mam was już dość.!
Jak powiedziała, tak zrobiła. Ja natomiast zacząłem niepewnie rozmowę z Sumire.
- Jestem
Choi Seung Hyun, ale mów mi… T.O.P…












Wielkie MIANHE za tak długie czekanie na ten rozdział. Wiem, że krótki, ale za to dużo się dzieje. Jeszcze jedno MIANHE za to, że nie umiem pisać Yaoi. Co mnie bardzo dobija.!! Argh… łaj?! Tak więc nie spodziewajcie się czegoś więcej jeżeli chodzi o tutejszy paring Baekho z Renem ;/ Dziękuję za 1337 wyświetleń ;) Jesteście cudowni.! Piszcie o wszelkich błędach ;p