Kat jak zwykle obudziła się wcześnie. Bo 9 rano to wcześnie. Przynajmniej dla niej. Chciała jeszcze pospać, lecz niestety, jej ciocia, a nawet ptaki za oknem ( które ćwierkały tak wesoło jakby były na haju… ) uniemożliwiały to dziewczynie. Tym sposobem zaczął się kolejny dzień w Korei.
- Kat wstawaj! Ja za chwilę wychodzę do pracy. Ty w tym czasie ogarnij dom i zrób zakupy. Będę po 20. – powiedziała dość cierpko Min Young – Aha… i mam dla ciebie niespodziankę. Leży na stole w kuchni. Ja już lecę, bo inaczej się spóźnię.! – oznajmiła ciocia Kat w pośpiechu całując dziewczynę w czoło i wyruszając do pracy.
Zaspana dziewczyna w potarganych włosach i swojej niebieskiej piżamie z dwoma miśkami na koszulce zebrała się z łóżka i wyruszyław stronę łazienki tak ospale, że wolniej to już można tylko tyłem. Otworzyła drzwi, rozebrała się i wskoczyła do kabiny. Odkręciła wodę.
- O cholera.! Aaa… kuźwa, zimna! – krzyknęła zszokowana, przy czym obudziła się w mgnieniu oka. Źle przekręciła rączkę, ale wyszło jej to na dobre.
Dokończyła poranną toaletę i wybrała się do swojego pokoju z mokrymi włosami i w samym ręczniku, aby poszukiwać jakichś ciuchów na dzisiejszy dzień. Wybrała czarne spodnie w białe kropki, niebieski top, długi pozłacany łańcuszek i conversy w kolorze jeansu. Wszystko położyła na łóżku i poniosło ją z powrotem w stronę łazienki, aby mogła wysuszyć swoje farbowane włosy. Kiedy skończyła nałożyła na swoją porcelanową twarz krem BB, puder, a na rzęsy tusz. Wyglądała cudnie. Jej twarz wyglądała jak gładziutka buzia dziecka z makijażem, który podkreślał lekko jej piękną urodę.
- No Kat… ujdziesz w tłumie. – syknęła przez zęby i poszła się ubrać.
Teraz wyglądała jeszcze cudniej, ale ona i tak uważała to za takie… no… „ujdzie w tłumie”. Jak zwykle. Zeszła schodami do kuchni licząc na bardzo pyszną niespodziankę od cioci. To co znajdowało się na stole przekroczyło granicę. Długo wpatrywała się w dwa świstki na swojej dłoni.
- Haha… ha… to chyba jakieś żarty…
Lecz to nie było nic zmyślonego. Najzwyczajniej w świecie trzymała w ręku dwa bilety na koncert sławnego koreańskiego zespołu k-popowego o nazwie nie innej jak Nu’est. Spojrzała na stół, na którym znajdowała się jeszcze jakaś kartka.
,, Suprise.! Dwa bilety na koncert Nu’est. Nawet nie wiesz jak ciężko było je zdobyć. Ja niestety nie mogę z Tobą iść bo tego dnia dłużej pracuję, ale myślę, że znajdziesz kogoś na moje miejsce ;) Ostatnio wspominałaś, że polubiłaś k-pop, więc stwierdziłam ,, czemu nie?’’ i kupiłam bilety.
Miłego dnia
ciocia”
- No cudownie.! Argh… niezręczna sytuacja. Jak nie pójdę, to cioci będzie smutno, ale jak pójdę to zawsze są szanse, że któryś z nich mnie zobaczy i pomyśli, że jestem jakąś napaloną fanką, która włamała im się do domu.! Ach Kat ty niewyżyta sieroto żywcem wyjęta z dramy! Co teraz?
Tak myślała chwilę i stwierdziła, że nie będzie się zadręczać i spokojnie zje śniadanie. To spokojnie niestety było trochę naciągane.
Musiała oczyścić umysł, więc jak gdyby nigdy nic wyszła z domu.
- O, hej hyung, jest już śniadanie…. co tam masz? – zapytał JR wchodząc do pokoju Rena.
- A wiesz… to chyba komórka tej dziewczyny… - odparł blondynek podając przedmiot liderowi. – Próbowałem się czegoś dowiedzieć, ale niestety ma założone hasło.
- Argh… rozumiem… To chyba oznacza, że dzisiaj znowu się u nas zjawi.
- Prawdopodobnie tak…
- Już widzę minę BaekHo – parsknął JR
- Postaram się go o tym delikatnie uświadomić. – odparł Ren z lekkim uśmieszkiem. – Ale Aron to chyba będzie wniebowzięty, nie sądzisz?
- Na pewno, ale nie mówmy mu nic bo będzie godzinami siedział w łazience i garderobie.
- Mam lepszy pomysł… Może powiemy mu, aby zaniósł jej telefon.
- Niezła myśl, ale niestety nie wiemy gdzie ona mieszka.
- Fakt. No trudno zobaczymy co się wydarzy…
- Ok, chodźmy już bo chłopaki czekają na nas ze śniadaniem.
- Spoczko, zgłodniałem ;)
Wyszli z pokoju kierując się w stronę jadalni.
Kat szła seulskimi ulicami w poszukiwaniu jakiegoś sklepu. Miała zrobić zakupy.
-Hmm… co my tu mamy… mleko, 1kg ryżu, coś do picia… Ał.! Co do..?
Jakiś chłopak z maską na pół twarzy wpadł na nią. Oboje upadli, lecz winowajca jak gdyby nigdy nic wstał i pobiegł dalej.
- Hej, a jakieś przepraszam czy coś?! – krzyknęła za nim Kat, wciąż mając bezpośredni kontakt z ziemią. Już chciała się podnosić, kiedy tabun piszczących dziewczyn przebiegł jej przed oczami.
- Chyba gonią tego w masce- pomyślała – Ale to go nie usprawiedliwia.!
Po chwili poczuła jak coś spływa po jej ręce w kierunku dłoni. Krew. Jej źródłem był łokieć. Zemdliło ją. Kręciło jej się w głowie. Traciła kontakt z otoczeniem, lecz nagle usłyszała…
- Hej, nic ci nie jest? – zapytała dość specyficzna dziewczyna. W końcu nie każdy ma fiołkowe włosy. – Uuu… nieprzyjemna rana. Chodź zaprowadzę cię do apteki.- uśmiechnęła się, pomogła wstać Kat i razem ruszyły po wodę utlenioną i plaster.
- Jestem Kat – wydusiła w końcu ranna. – A ty?
- Sumire – odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna. – Nie jesteś stąd co nie?
- Niee, jestem z Polski. Wiesz.. dziękuję ci. Gdyby nie ty to teraz pewnie leżałabym na tej ziemi z utratą przytomności. Nie za dobrze znoszę widok krwi.
- Ależ nie ma sprawy. Ja też nie jestem stąd. Pochodzę z Japonii, ale moi rodzice dostali tu pracę i tak wyszło.
Dotarły do apteki.
- Poproszę wodę utlenioną i plaster z pieskami : ) – powiedziała Sumire do sprzedawczyni z uśmiechem nalepionym na twarzy. – Ten taki niebieski. On jest przesłodki.
Kobieta nabiła produkty na kasę fiskalną, a japonka wręczyła jej pieniądze i po chwili wyszły z apteki do pobliskiej kawiarni. Musiały iść do toalety, aby odkazić ranę.
- Nie musisz iść ze mną, już sobie poradzę – oznajmiła Kat.
- Nie ma takiej opcji. Ja cię nigdzie nie puszczę. Jak miałabyś poczucie udania się na drugą stronę, to co wtedy zrobisz. Zobaczysz krew i po tobie. Jeszcze później jakiś napalony nastolatek może to wykorzystać. Przykro mi, ale nie spławisz mnie tak łatwo.
Kat zaśmiała się. Po raz pierwszy odkąd jest w Korei naprawdę wydała z siebie szczery śmiech.
- Hehe, no dobrze. Dziękuję Sumire.
-Łał… jak ty ładnie wyglądasz kiedy się śmiejesz. Mogę ci zrobić zdjęcie?
- Haha, jesteś słodka. Później razem porobimy sobie zdjęcia. Co ty na to?
- Jestem za! – krzyknęła uradowana.
~ 5 minut później~
- Ała… to szczypie!- krzyknęła Kat, kiedy Sumire odkażała jej ranę.
- Wytrzymaj, wytrzymaj. Aby być zdrową trzeba pocierpieć. –odparła fioletowo włosa.
- A nie piękna? Haha… Aaał.
- Nieważne… Zrobione. Powinnam zostać pielęgniarką.
Kat spojrzała na łokieć, gdzie widniał wielki niebieski plaster w psiaki. Znowu uśmiech.
- Naprawdę dziękuję Sumire. To było mi potrzebne.
- Że rana na łokciu, czy plaster w pieski?
- Heh… raczej uśmiech.
- No chyba, że tak.
Kat wróciła do domu godzinę później, już z zakupami. Rozpakowała je po czym znowu wyszła. Musiała odzyskać telefon. W końcu gdzieś musiała zapisać numer nowej znajomej.
Piętnaście minut później stała przed bramą Nu’est. Jak zwykle była ona otwarta. Stwierdziła „dobra wejdę i zapukam do drzwi”. Przeszła ogród i jak pomyślała tak zrobiła. Puka… nic. Dalej puka… też nic. No więc teraz to już się dobija. Udało się. Otworzył jej…
No właśnie, kto otworzył naszej Kat? Jak myślicie. Dziękuję bardzo za 463 wyświetlenia bloga, 38 komentarzy i jak na razie tylko jednego obserwatora, który na bieżąco mnie śledzi i regularnie komentuje. Dziękuję Renuśka <3
Super rozdział ;D Pomyślmy...Aron.? Nie to za proste ;) Ren.? Nie, ni, nie JR albo Beakho ^^ Nie mogę się doczekać *o*
OdpowiedzUsuńPS: Jak mogę Cię obserwować.? ;c
Dzięki za komentarz:)
UsuńJak wchodzisz na http://www.blogger.com/home
To po lewej stronie powinnaś mieć listę, dajesz dodaj, wpisujesz nazwę bloga i klikasz obserwuj ;)
Yay! ^^ Cudo *.*
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał ^^
Kto jej otworzył? Ja myślę, że Aron, ale nie jestem w 100% przekonana :D
Hwaiting! Życzę weny i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg ;*
Pozdrawiam ♥
Dzięki, już pracuję nad kolejnym rozdziałem.
Usuń( Ach te egzaminy... powodzenia dla klas 3 ;p )
Nie ma za co kochana >3
OdpowiedzUsuńPisz dalej,bo to jest super
Dzięki, staram się ;* ^^
Usuńjesteś the beast
OdpowiedzUsuń